Wolisz filmy czy piosenki z filmów?Zdecydowanie wolę piosenki z filmów. Być może naturalnie bardziej zwracam uwagę na muzykę, oglądając filmy. Interesuje mnie na przykład, czy muzyka napisana lub użyta w filmie, nie przeszkadza obrazkowi.
Czyli wybór materiału na „Ania Movie”, płytę z twoimi interpretacjami tematów filmowych, był podyktowany muzyką a nie filmami? Większości z tych filmów nigdy nie widziałam i pewnie nawet nie zobaczę, bo są nie do zdobycia… Kilka z nich jak: „Nocny Kowboj”, „Absolwent”, „M.A.S.H”, czy „Był Sobie Chłopiec” to świetne filmy i zrobiły na mnie spore wrażenie, ale nie jest to moja bajka. Natomiast autorzy muzyki, których piosenki tu coveruję, mieli na mnie zdecydowanie duży wpływ.
A Beatlesi i ich „Strawberry Fields Forever” tu skąd?To jest trochę naciągany wybór. Teoretycznie piosenka pojawiła się dwa lata temu w filmie „Across The Universe”, obok innych piosenek Bitelsów, powstał też do niej pierwszy teledysk w historii- przynajmniej tak twierdzą zorientowani. Jest to dość psychodeliczny obrazek z udziałem zespołu. Parę lat temu miałam poważny okres beatlesowy, słuchałam ich bardzo dużo, bardzo często. Beatlesi są bardzo trudnym zespołem do coverowania. To duże wyzwanie, ale bardzo chciałam spróbować. Na początku pracy przy „Ania Movie” założyliśmy, że prawdopodobnie nie uda się nam fajnie zrobić tego numeru i zaasekurowaliśmy się przygotowując równolegle „Live To Tell” Madonny. Okazało się jednak, że „Strawberry Fields Forever” wyszło całkiem fajnie, więc z płyty wyrzuciliśmy Madonne.
A skąd pomysł, żeby w ogóle zrobić taki album?Chciałam odpocząć od tego, co do tej pory sama zrobiłam, autorsko. Od jakiegoś czasu chciałam zrobić płytę z coverami, ze swoimi ulubionymi piosenkami. Chciałam zrobić płytę bez ciężaru, z jakim wiąże się śpiewanie własnych piosenek. Zwłaszcza że nie uważam, że moje piosenki są wybitne. Okazało się, że większość tych cudzych piosenek, które chciałam zawsze zaśpiewać, pochodzi z filmów. Ta płyta jest domknięciem pewnego etapu, i jeśli chodzi o inspiracje latami 60. obecne w mojej muzyce, i jeśli chodzi o słyszany w niej klimat filmowy.
Ale nie poszłaś wyłącznie w retro, tu są też nowe rzeczy jak nagranie z „Był sobie chłopiec”.Nie, wybrałam po prostu rzeczy, które lubię i które da się przerobić. I które nie są też przerażającymi klasykami. Mogłabym się bać piosenki z „Dirty Dancing” albo z „Hair”. Nie boję się kiczu, ale boję się oczywistości.
A chciałabyś mieć więcej wspólnego z filmem? Produkowałaś już swoje teledyski.Film jest trudny. Z muzyką jest tak, że nie możesz tylko wyjść i śpiewać, musisz coś naprawdę przeżyć. Bo wtedy wychodzi prawda. Tak samo jest z aktorstwem. Wczucie się, odnalezienie odpowiednich emocji i przekazanie ich, opowiedzenie historii za pomocą swojej twarzy jest wyczerpujące emocjonalnie. To nie dla mnie. Nie potrafiłabym tego robić bez obciachu wewnętrznego. A żeby wyprodukować film, musiałabym mieć więcej pieniędzy. Wszyscy mówią, że jest problem z polskim kinem. Nie wiem, czy bierze się on akurat z braku pieniędzy. Może z braku pomysłów – jeśli tak, to nie chciałabym dołączyć do ludzi, którym brakuje pomysłów.
Oglądasz polskie filmy?Oglądam. Podobał mi się ostatnio „Dom zły”, aczkolwiek trochę mam dość dosłowności w traktowaniu Polaków i naszej mentalności. Polak jest pijakiem, krętaczem, kombinatorem. We wszystkich polskich filmach tak jest, czy ambitnych, czy komercyjnych.
Czy jest smutno, czy wesoło, to zawsze jest tak samo.Tak, polscy twórcy mają problem z kreacją. Nie potrafią wymyślać. U nas musi wszystko zahaczać o rzeczywistość. Bo jak będzie kreacja, to wyjdzie sztucznie, więc film musi być osadzony w polskich realiach. To mi przeszkadza, już mam dość tych polskich realiów, zwłaszcza że one się zmieniły. Nie jesteśmy już zaściankowym krajem pijaków i rolników. Jest jeszcze druga strona polskiego kina – piękne wspaniałe wnętrza, ludzie, którzy pracują w bankach i korporacjach. Wszystko jest takie cudowne, że nikt w to nie wierzy. Normalny człowiek przecież nigdy czegoś takiego nie przeżył. Brakuje złotego środka. Wymyślonej historii. Albo gonimy cudze marzenia albo wylewamy najgorsze brudy. Brakuje mi historii uniwersalnej.
Uniwersalnej jak twoja muzyka?Ja nie robię muzyki uniwersalnej, chciałabym, ale mi jeszcze nie wychodzi.
Ładny, dobrze wymyślony pop to nie jest muzyka uniwersalna?To są bezpieczne sformułowania. Ładny pop na poziomie, nikogo nie obraża, nikomu nie przeszkadza. Tak się mówi o muzyce do windy.
Ja cię będę bronić. Zrobiłaś muzykę, z której wynoszą coś i ludzie lepiej zorientowani, i statystyczni słuchacze RMF-u. To sztuka. To mi dało dobrą pozycję, bo mogę zarabiać na tym pieniądze. Mogę żyć z muzyki. Tylko wiesz, ja do tej pory wiodłam bardzo bezpieczne życie. Zaczęło mi przeszkadzać to, że nie ma już w nim niespodzianki. Brakuje mi ryzyka.
Zaryzykujesz następną płytą?Ta już jest ryzykiem, chociażby dlatego, że jest po angielsku, a tego nie lubią ani radia, ani wytwórnie. Poza tym ile z tych filmów polscy widzowie mogą znać? „M.A.S.H.”? „Był sobie chłopiec”? „Absolwent”? „Głębokiego gardła 2” mogą nie znać. To nie jest materiał nastawiony na splendor. Tym albumem nastawiam się na robienie tego, co lubię. Ryzykuję, ale kręci mnie to.
I tak już będzie niebezpiecznie od tej pory?Tak bym chciała. Jestem już za stara na bezpieczne prześlizgiwanie się przez życie. Za mało czasu mi zostało. W zasadzie to został mi już tylko ten na niebezpieczne ruchy.
Powiedziała przyszła mama.Że powinnam teraz zarobić na dom? Każdy powinien sobie sam radzić, moje dziecko też będzie musiało sobie samo zarobić na dom.
To jest twoja ostatnia płyta w ramach kontraktu podpisanego po „Idolu”. Zamyka się jakiś rodział.Wiele zamykam tą płytą. Przede wszystkim okres retro w mojej twórczości. Zawsze ta estetyka będzie mi bliska, ale czuję, że wyczerpałam temat, zblizyłam się do granicy własnych możliwości i znudziłam się sobą. Chcę pójść gdzie indziej.
Dokąd?Nie wiem, będę eksperymentować i sprawdzać, na co mnie stać.
Piszesz też dużo dla innych. Z innym podejściem niż dla siebie?Odważniej, bo mnie to nie dotyczy. I zawsze wydaje mi się, że najlepsze piosenki piszę dla siebie, po czym ostatecznie okazuje się, że jest odwrotnie. Mnie kręci dużo różnej muzyki, łącznie z komercyjnym popem, i w takiej muzyce spełniam się, pisząc dla innych.
Z tekstami jest podobnie?Z tekstami jest ciężko. Teksty muszą być totalnie osobiste. Mi się rzadko zdarza napisać dobry tekst.
Nie masz problemu z przyznaniem się do tego, że teksty ci czasem nie wychodzą.Bo mi czasem nie wychodzą. Po prostu. Nie każdy urodził się Osiecką.
Lubisz śpiewać cudze?Nie mam z tym żadnego problemu. Na ostatnią płytę teksty pomogły pisać mi Karolina Kozak i Agnieszka Szypura. Ale to też był dla mnie sygnał, że wyczerpałam siebie, że się powtarzam, że jestem wypalona. Dlatego poprosiłam o pomoc. Przy ostatniej płycie było bezpiecznie, wszystko szło gładko, z górki. Mogłabym wpaść w taki tryb łatwego pisania płyty, tylko po to, żeby ją wydać. Po nic innego.
A po co byś jeszcze chciała?Żeby zaspokoić ambicje. Żeby zrobić coś, co ma sens. Coś, co będzie maksymalnie wyjątkowe.
Można jeszcze zrobić w muzyce coś, czego nikt przed tobą nie zrobił?Oczywiście, że to jest możliwe. Tylko ja postrzegam rzeczywistość w ten sposób, w jaki ją postrzegam. To jest możliwe, tylko jeszcze nie wiem, jak to się robi. Pewnie nijak, pewnie się to robi od niechcenia.
A coś cię ostatnio zaskoczyło w muzyce?Nie, ale ja też nie chcę szukać tych zaskoczeń w undergroundzie, chcę je znaleźć w popie. Nie interesuje mnie awangarda. Ja uważam, że jeśli coś jest wybitne, to strzeli we wszystkich.
Może ty nie jesteś znudzona tylko sobą, ale też tym co się dzieje w muzyce w ogóle?Jest jakaś stagnacja. Wszędzie. Nawet w fizyce. Teoria Einsteina podobno przestała się zgadzać i od lat 70. nikt nie wymyślił nowej teorii na wszechświat. W muzyce ostatnie fajne rzeczy wydarzyły się w latach 80. potem same powtórki, z Amy Winehouse na czele.
Nie lubisz Amy?Lubię, ale dużo u niej zapożyczeń. Siła Amy Winehouse bierze się głównie z bardzo prywatnych tekstów.
I z życiorysu.No tak, życiorys też ma mocny.
To może też zainwestuj w życiorys.Ja się boję narkotyków. Źle działają na moją podświadomość, nawet unikam sytuacji, kiedy ktoś obok coś bierze czy pali, bo boję się o niego, zaraz wpadam w paranoję. Ja liczę na muzykę, liczę, że uda mi się zrobić wyjątkową muzykę. To najlepsza broń.